Wpisz tytuł, autora, kategorie…   Wpisz tytuł, autora, kategorie…   

Screamdustry

Znasz inne opracowanie tej piosenki? Aby zapisać swoje opracowanie tego utworu kliknij tutaj
Zip
zip,
nie
mówię
nic,
tez
byś
zdębiał…
Chciałbym
wierzyć,
że
to
film
jednak
ja
tu
jestem
w
częściach.
Zdębiałbyś
mimo,
że
już
po
raz
n-ty
widzisz
ten
sam
trick:
szary
zmienia
się
w
biel.
Coś
jak
podkład
pod
magię,
którą
dałby
Loomit.
Jakby
poznać
przez
dość
martwych
ludzi.
Coś
jak
rozpad
sfer,
które
w
świat
ślą
sens,
czy
jakby
rozbrat
wszedł
w
pakt
o
nieagresji.
Wiesz,
ja
cenię
sobie
komfort
patrzenia
na
wrzask
i
nie
cierpię
gdy
zdolność
zabiera
mi
fałsz.
Odkąd
sram
na
fałsz
ten
joint
przestał
być
o
mnie,
zaczął
o
tych,
których
rodzi
blask
tłumionych
roszczeń.
Po
pierwsze,
kompromis
może
wstać
i
wyjść
bo
obecność
kontroli
jest
jak
blady
świt:
leży
w
nim
słuszność,
w
niej
-
z
kolei
-
prymat,
jednak
wstać
i
to
uznać
to
dać
się
wydymać.
Stoi
Hubert
i
dupę
ma
przy
boku
przede
mną,
dość
niezdrowa
aura
zaczyna
migotliwić…
Stoję,
żuję
se
gumę
i
tak
patrzę
na
biegłość
z
jaką
Hubert
Milczmana
zaczyna
z
aury
tkliwić.
No
na
przykład:
Diddy
żyje,
żeby
lżyć
rap
i
myśleć,
że
jest
zły
jak
Borix
na
4Fun.
Ja
tam
wolę
mieć
bliżej
do
Dizzee
Rascal:
gdybym
ja
grał
w
rug(by)łbym
boy
in
da
corner.
Także
nie
gram,
Arka
niech
zajmie
się
touchdowns:
jestem
kotem
jak
Williams,
wolę
stand
up
punchlines.
Milczmen
nami,
którzy
grają
nas
w
‘’Krzyku’’
gdzieś
między
słowami
aliteracji
zgrzytów.
Jeśli
miniesz
się
z
miejscem,
osobą,
zdarzeniem,
które
tylko
Twoje
(
sądząc
po
duszy
),
Generujesz
na
wolno
choć
skrzętnie
istnienie,
które
szepcze
jak
semtex:
‘’Pozwól
nam
wrocić’’.
Stoi
Kacha,
pamięta
dreszcz
przy
Snoopie
z
typem,
coś
jak
Mielzky:
jak
zejść
to
w
super
sneakers,
także
‘’Pieprz
się!’’
do
gacha
mówi
‘’Sam
w
wódę
brnij’’,
nie
chce
pieprzyć
chłopaka,
który
leje
w
ćśśś…
Stoi
Milczman
Huberta
i
tak
patrzy
na
Kachę…
Kiedy
ta
odchodzi
jego
wrzask
traci
swój
wizg.
Ej,
Hubert
bierze
połówę,
ja
tak
patrzę
na
magię,
która
traci
jakby
prawo
na
tutaj
istnieć.
Zdębiałbyś,
mimo,
że
już
po
raz
n-ty
widzisz
ten
sam
trick:
szary
zabiera
biel.
Cos
jak
Pe
ze
Spoxem
zawiesiliby
szyld.
Jakby
deszcz
gdy
ogniem
prawie
zacząłeś
być.
Coś
jak
śnieg
za
oknem:
‘’Prosty
rym’’
powie
ogół…
Odkąd
sram
na
ogół
ten
joint
zawiera
podtekst.
Stoi
Leszek
i
ciągnie
nosem
zebrę
z
blatu.
He,
ironia,
bo
pasy
chronią
przed
‘’bum’’
i
‘’au’’.
Drzewiej
Leszek
się
drze
w
dresie:
‘’Nie
było
autu!’’,
dziś
Leszkowi
dres
drą
bo
przez
koks
był
faul.
Ćwiartki
siebie
milczą
w
psychiatrykach
z
lamperią,
gdzie
obecność
kontroli
jest
jak
blady
swit:
nieuchronność
owej
i
słuszność
metod
nabierają
rozmachu
jak
salowy
przed
ćśśś…
No
i
Bartek,
który
dziś
już
starszy
jest:
stary
witał
go
na
starcie
starym
‘’Simon
says’’.
Bartek
dość
otwarcie
sam
w
pył
się
darł
ale
znalazł
oparcie
w:
tata
+
wydech
+
szlauch.
Stoi
Bartek
i
matkę
ma
przy
boku
przede
mną,
na
dłoniach
krew
ojca,
która
rozmywa
fiolet.
Chrzęst
szkieł
okularów
ciemnych
jak
przeszłość
daje
złote
perspektywy,
w
które
wierzą
oboje.
Wiesz,
ja
cenię
sobie
komfort
patrzenia
na
wrzask,
dla
mnie
hip
hop
to
szczerość
i
czysty
przekaz.
Nie
cierpię
gdy
te
zdolność
zabiera
mi
fałsz,
najmniej
głośny
jest
ten
co
najgroźniej
sieka.

Autor: Laikike1/Młodzik

Autor tekstu: Młodzik

Autor muzyki: LaikIke1